Selekcja 2013 |
Dec 24 2012, 05:46 PM
Post
#101
|
|
Grupa: Members |
Mikołaju, przyniesiesz nam jakąś dobrą nowinę ?
Cyprian |
|
|
Jul 25 2013, 11:07 PM
Post
#102
|
|
Grupa: Members |
Skoro już poszedł pierwszy większy opis to i ja coś napiszę z mojego punktu widzenia.
1. Czwartek 27.07. – przyjazd do Warszawy. Dostałem propozycję aby nocować u kolegi, który również brał udział w zabawie. Jestem Mu za gościnę bardzo wdzięczny. 2. Piątek 28.07. – Pominę dotarcie do celu ponieważ trochę to zajęło... Na presce miałem lekki stres w oczekiwaniu na swoją kolej do przygotowanych dla nas stacji. Mimo tego iż dokładnie pamiętam ile zrobiłem powtórzeń na stacjach to pominę ten fakt. 1. Stacja – Pajacyki. Pajacyki z karabinem czy tam repliką karabinu. Mówili, że to był beryl. Tutaj chciałem wykonać założoną wcześniej liczbę pajacyków. Z faktu, że to była pierwsza stacja mogłem sobie obliczyć na spokojnie średnią poprzedników oraz jak wypadali na kolejnych dwóch stacjach po wykonanej liczbie pajacy. Czyli reasumując pajacyki zrobiłem na zasadzie główkowania. 2. Stacja – Delfinki. Tutaj zrobiłem stałą, określoną liczbę jaką wykonywałem na swoich treningach. Liczba ta mnie nie zmęczyła, a chyba była podobna do średniej „omawianej” 3. Stacja – Przysiady z karnistrem. Tutaj ciekawie bo zrobiłem również stałą liczbę i odłożyłem karnister mówiąc „starczy”. Dostałem ochrzan od Opiekuna stacji. Pewnie zrobiłbym jeszcze 5 powtórzeń no ale ponoć można było sobie rozkładać siły wedle uznania. 4. Stacja – Brzuszki ze wznosem tułowia do góry Stacja poszła ciekawie jednak dużo gorzej niż w zaciszu domowym. 5. Stacja – Brzuszki ze wznosem nóg. Początki szły dobrze lecz po chwili przeniknęła mnie myśl… Przysiady... No i nie ukończyłem tej stacji z takim wynikiem jaki planowałem. 6. Stacja – Test z Wojska Polskiego. Podobało mi się przygotowanie testu. Wyobrażałem sobie to całkiem inaczej. Poza samą kwestią przygotowania do tematu problem najbardziej sprawiał wzmożony oddech. Trzeba było się uspokoić, żeby spokojnie przejechać palcem po odpowiedzi. Pewnie to nie miało znaczenia ale ja sobie tak ubzdurałem. 7. Stacja – Szerokie pompki. Odpoczynek przy 6 stacji zrobił swoje. Wynik Ok. ale bez szału. 8. Stacja – Wąskie pompki. Przyznam bez bicia, że zestresowałem się gdy blisko mnie została położona kamera na ziemi… Wynik tragedia. Dostałem takiej blokady w rękach jakiej nigdy w życiu nie doświadczyłem. Tutaj podam wynik, żeby podkreślić zażenowanie jakie odczuwałem po tej stacji… - 12 powtórzeń, a ile zaliczonych to nie mam pojęcia. 9. Stacja – Test z historii Polski. Zmęczony dałem radę przeczytać i odpowiedzieć na część pytań. Na szczęście w większości poprawnie. 10. Stacja – Podnoszenie worka z pod kolan nad głowę. Coś ala martwy z barkami. Dla mnie bardzo przyjemna konkurencja bo w ogóle nie czułem zmęczenia na pleckach i barkach. Zrobiłem tyle ile trzeba względem wyrównania oddechu. Byłem przekonany, że zaraz po tej stacji będą dwie kolejne. Ku rozmysłom dostaliśmy trochę odpoczynku przed kolejnymi dwoma stacjami. 11. Stacja – Podciąganie się nachwytem. Mówili głośno nie zarzucaj nogami do innych. Tak więc wisiałem na rekach jak kłoda i się podciągnąłem tyle razy ile fabryka dała. Podciąganie u mnie wychodzi najsłabiej 12. Stacja – Wyciskanie na poręczach – pracuje tricepsik. Trochę się bałem po wąskich pompkach, że coś jest nie tak. Jednak bez kamer poszło trochę lepiej Po konkurencjach zbiórka i czekanie na wywołanie swojego imienia i nazwiska. Z chłopakami, z którymi się poznałem realnie i szczerze umawialiśmy się już na ostre picie w Warszawie w związku z tym, że pewnie się nie dostaniemy. Wielkie plany, a tu nagle zostałem wywołany. Całe ciśnienie opadło i czułem się no po prostu zadowolony. ~17:30 rozejście się. 19:30 pociąg do… No właśnie do celu ale przez co. Warszawa > Poznań > Piła > Szczecinek > Złocieniec 5:30 > zbiórka 6 rano. Przesiadki i postoje oraz wizyty w nocnych zaowocowały lekkim dyskomfortem w wypoczęciu organizmu. Już nie wspomnę o spaniu między przedziałami w tureckim siadzie. Ze Złocieńca jak dobrze Pamiętam w miłym i gustownym stylu mieliśmy się na 10 znaleźć w Drawsku Pomorskim. No to też się zjawiłem. Drawsko fajne miasteczko ale według mnie to druga preska tylko, że w mniejszym gronie uczestników. Pierwsza konkurencja to istna padaka bo sobie pomyślałem, że tyle przejechałem i mam tak szybko odpaść… Ciekawie człowiek pracuje w stresie. Dobrze wiedząc, że mam skupić się na określonym zadaniu przez pierwsza minutę robiłem to źle Druga konkurencja pozwoliła Mi zwiedzić miasteczko. Mieszkańcy pierwsza klasa poza jednym Panem co sobie zażartował i pokierował mnie w przeciwną stronę... w dodatku pod górkę. Trzecia konkurencja to czas na odpoczynek i poznanie miasta... Oczekując na swoją kolej na być albo nie być w gronie tych co pojadą na poligon dopadł nas deszczyk. Poprzez roszady spowodowane deszczem znalazłem się na końcu kolejki, a nie w środku jak chciałem. Nie wiem czy to ze stresu czy zmęczenia strasznie zaczęły rwać mnie zatoki i pojawił się ból głowy. Chyba to był stres bo wszystko zeszło jak już miałem opaskę i jechałem z partią numerków na poligon. Pierwsze wrażenie na poligonie było naprawdę super. Ten cały ogrom terenu mnie podekscytował. Kilka zbiórek do wymarszu no i wymarsz. Dla mnie to była katorga. Zostałem, że tak powiem zniszczony zwykłym czy może niezwykłym dla mnie marszem. Myślałem, że jak umiem przebiec bez problemu i bez większego zmęczenia 20km to chodzić umiem. Nic bardziej mylnego. Poprzez dorównywanie kroku podbieganiem do reszty nabawiłem się kontuzji. Co to się stało nie wiem po prostu każdorazowy ruch prawą nogą do przodu sprawiał mi ból. Dodatkowo mokry piasek w butach obtarł mnie dość poważnie. Odciski i otarcia zagoiły mi się 6 dni po powrocie do domu. To nie żalenie ale uświadomienie sobie, że jak idiota dobrałem buty. No ale skąd mogłem wiedzieć, że adidasy, w których biegam 2 lata okażą się zawodne. Ciemno już, a ja dalej maszeruję. Naglę słyszę, że będzie czołganie… pod górkę… potem pod większa górkę… no i wszystko będąc mokrym od deszczu. Niestety jako ostatni podszedłem do czołgania z powodu niedotrzymania kroku reszcie. Bycie ostatnim nie jest fajne – tyle powiem. Po zebraniu się w dwu szeregu usłyszałem słowa, które wywołały wielki uśmiech na mojej twarzy. Coś w stylu, że teraz mamy ubrać coś przeciw deszczowego. Chwilę uśmiechnięty zebrałem się w sobie i dałem radę maszerować jeszcze trochę. Dwa razy mówiłem chłopakom na tyłach, że to dopiero początek, a ja ze stopami mam meksyk. Skutecznie mnie motywowali. Jednak za trzecim razem podjąłem świadomą decyzje i odpuściłem. Szkoda mi było nóg, a wina jest tylko mojego przygotowania pod względem sprzętu. Powrót do domu pominę tak samo jak pominąłem różne fakty. Nie chcę odbierać zabawy przyszłym uczestnikom S. Podsumowanie: Przygotowanie pod względem fizycznym – Ok – ale będę ćwiczyć intensywniej bo samo przygotowywanie do S pokazało, że można robić zawsze więcej niż zazwyczaj! Jedynie co dodam do treningów to ćwiczenie marszu! Przygotowanie pod względem psychicznym – Za drugim razem będzie lepsze. Przygotowanie pod względem sprzętu – tragedia, na przyszłą S jadę swoim autem i dobieram całkiem inny sprzęt niż na tą S. Moja opinia odnośnie Selekcji jest bardzo pozytywna. Zresztą była już taka przed wzięciem udziału. Ponieważ motywuje ludzi do ćwiczeń, a jak wiadomo sport to zdrowie. Po jej zakończeniu tydzień przerwy na wyleczenie nóżek i na nowo powrót do treningów. W końcu za rok trzeba się wykazać na nowo. Zaś z drugiej strony myślę, że Ci co ćwiczą regularnie to siłą rzeczy zawsze wracają do ćwiczeń. Niestety nie miałem okazji dotrwać do typowych indywidualnych konkurencji żeby się sprawdzić, a na tym najbardziej mi zależało… No cóż liczę na to, że za rok się uda. Dodatkowo chciałbym powiedzieć, że na Presce poznałem super ludzi. Nie sądziłem, że w parę chwil się dogadamy i zorganizujemy w paczkę. I to chyba zaraz po dążeniu do celu było najlepszym doświadczeniem całej tej imprezy – Poznani ludzie! Na koniec chciałbym podziękować wszystkim organizatorom i ludziom, którzy włożyli swój wkład aby przygotować taką imprezę. Także dzięki wielkie wszystkim tym z którymi wspólnie zmagałem się z konkurencjami. Do zobaczenia na przyszłej S. Greg |
|
|