![]() |
![]()
Post
#1
|
|
![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Root Admin ![]() |
Otwieram ten temat za względu na sporą ilość pytań dotyczących naszego wojska.
Problemem numer jeden w wojsku jest ,,rozmycie'' kompetencji i rozrost biurokracji co pośrednio powoduje brak decyzyjności na poszczególnych stanowiskach. |
|
|
![]() |
![]()
Post
#2
|
|
![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Members ![]() |
Jestem mocno sceptyczny wobec wyrażanej w filmie krytyki.
Każdy jest bardzo mądry i odważny jak jest poza resortem. Jest to szczególnie fajne, biorąc pod uwagę kilkudziesięcioletnią karierę wojskową i stanowiska które zajmowali Panowie. Przypominam, że jeszcze do niedawna nie było ani jednego generała który krytykował służbę zasadniczą. Mając świetny obraz i będąc w pełni odpowiedzialnym za to jak traktowało się tych żołnierzy i jak mały procent czasu poświęcany był na ich faktyczne szkolenie. Pomijam jego jakość. Również wprowadzenie egzaminów z WF przez ministra Sikorskiego, wywołało prawdziwą falę nienawiści do cywilnego nadzoru nad armią, coś co powinno być stawiane na piedestale wyszkolenia wojskowego. Dziwnym trafem, nikt się nie wychylał na początku swoich kolejnych kadencji tylko pod ich koniec, kiedy bardzo niepewny, lub z goła pewny był brak szans na reelekcje. Jestem świeżo po miesięcznym szkoleniu NSR i zdecydowanie potwierdzam to co odkryłem podczas mojej służby zawodowej, że prawdziwe problemy WP nie są w ministerstwie tylko w jednostkach. Maksymalne asekuranctwo, traktowanie służby jak pracy od 7:00-15:30 i polowanie na kasę stało się dogmatem żołnierza zawodowego. Opowiem Wam z życia wziętą historię, która wydarzyła się miesiąc temu, tak miesiąc temu: Ponieważ, nie było jasności co do wykonywania niektórych elementów musztry, zapisów w regulaminach, działań taktycznych, próbowałem wypożyczyć książki. Dowiedziałem się, że biblioteka jest w sztabie, niestety jest otwarta do 15:30, a żołnierze NSR, nie powinni sami "krzątać się" w godzinach służbowych. Jednak udało mi się wyrwać. Wchodząc do sztabu zapytałem się dyżurnego gdzie jest biblioteka. Dyżurny wyszedł i pokazał mi trzecie drzwi po prawej stronie. Idę do tych drzwi, a tam jest S-coś tam, więc szukam sam, okazuje się, że najbardziej pasuje do biblioteki, kancelaria jawna, czyli czwarte drzwi. Pukam i wesoły wchodzę z pytaniem, czy przypadkiem tu nie ma biblioteki. Siedząca za ladą pani odpowiada, że jest, a naprzeciwko niej siedzący, góra 35 lat porucznik pyta "w jaki sposób żołnierz zdobył stopień ?", "w jakiej szkole ?", "kiedy to było ?". W skrócie, ten pan, nie chciał mnie przeprosić, za to, że dyżurny nie wie gdzie jest biblioteka, że nie ma tabliczki na drzwiach, że nikt nie powiedział nowo przyjętym żołnierzom, że jest biblioteka, co w niej jest i jak się korzysta. Nie chce mi pogratulować, że jako pierwszy i jedyny przyszedłem wypożyczyć książki, tylko próbuje mi pokazać "że nie znam zasad żołnierskiego zachowania się", czyli dla nie znających tematu, że „nie zapytałem się go o pozwolenie zwrócenia się do pani – pracownika cywilnego” . Nie wspominam o tym, że mógłby mi zasugerować jakie książki mogą być przydatne, w końcu jest moim bardziej doświadczonym kolegą. Kolejna osoba która chciał pójść do biblioteki miała już problem, bo nie było zgody, czy żołnierze NSR mogą sami wypożyczać książki. Panowie, ja do tej pory nie wiem czy śnię, czy nie. W 2011 roku, ludzie będący dowódcami, posiadający dostęp do informacji niejawnej, szkolący żołnierzy w niebezpiecznej profesji nie mogą wypożyczać sami książek ? Z takim myśleniem, choćbyśmy mieli miliardy, miliardów wpadniemy tylko w większe kłopoty, a telefony w szkołach wojskowych i jednostkach będę rozpalone do czerwoności, by tylko dorwać się do tego tortu i wyrwać kasę. Młodzi żołnierze, których miałem pod sobą, bali się, że mogą nie zdążyć z „papierami” do końca roku, bo od nowego może nie być 15 lat do emerytury. Uwaga, 20 latek myśli o emeryturze w wieku 35 lat !?!? Do tego jest wściekły, że pierwsze kontrakty są na 1,5 roku !?!? Czy ja jako przedsiębiorca, mam gwarancję od kogokolwiek, że przetrwam dłużej, niż miesiąc. Nie mam, wszystko zależy od mnie, od tego jak bardzo dbam by mieć kwalifikacje przydatne w danym momencie na rynku. Cokolwiek by minister nie wymyślił, w mentalności i kultywowanym przez szkoły wojskowe sposobie myślenia i postępowania nic się nie zmieni. Szczególnie, że szkoły są wymarzonym miejscem pracy żołnierzy (duże miasta, wygoda, wystraszeni pchor. którzy wszystko zrobią, by tylko dostać etat). Doszliśmy do etapu w którym, przed koszarowcami latają śmieci, jednak żaden żołnierz ich nie podniesie, bo od tego są sprzątaczki. Żołnierz zawodowy nie założy trampek ani dresu WP, czy "Janów", bo są niewygodne. Rozumiem, że ktoś biega w maratonach i sprzęt pozwala mu osiągać coraz to lepsze wyniki, ale tutaj problemem jest parę km, które można przebiec bez straty dla zdrowia nawet boso. Przyszłym żołnierzom zawodowym, nad którymi już trudno zapanować, nie mówi się o misji do spełnienia i dumie z bycia żołnierze, męskiej przygodzie, zdrowym, sportowym życiu tylko o 2.500 PLN na rękę + "R-ka” za skoki, 13-tka, mundurówka, kasa za służby, kasa za poligony, kasa na misjach. 20-to latek zanim stanie się żołnierzem już "kupuje" samochód, już remontuje lub buduje dom za pieniądze z misji, a jak przychodzi co do czego to szeregowy "którego ciśnie cyfra" nie wychodzi na zaprawę lub wywołany do zdjęcia flagi RP, musi przerwać grę i odłożyć bułkę, więc mocno niezadowolony pyta "co za wielka sprawa, szmata w górę, szmata w dół, sam możesz to zrobić". Celem żołnierzy jest "GROM" bo tam jest duża kasa. Nie przygoda, nie wycisk, tylko kasa, za którą można się urządzić. Na selekcję przychodzą osoby, którzy nie są w stanie przejść już testu z WF, który jest powszechnie dostępny. Żołnierze których jest 100k są słabo reprezentowaną grupą zawodową w maratonach, biegach ekstremalnych itp. Po co się starać skoro, tam nie ma kasy, a trzeba się namęczyć. Zarówno jak byłem w szkole, jednostkach, czy na wspomnianym szkoleniu, zawsze znalazł się ktoś, kto się zapytał: "po co tu jesteś, przecież masz hajs, tylko zabierasz komuś miejsce". Czy to się mieści w głowie !?!? Doleje oliwy do ognia wspominając, że takie słowa nie padały wyłącznie z ust szeregowych tylko nawet oficerów. W sytuacji kiedy podoficer dyżurny kompanii w stopniu st. szeregowego z dwu letnim stażem w ramach pogaduszek, zadaje mi pytanie: "Chce ci się jebać w takim syfie ?". Czy naprawdę Polskiej armii potrzeba jeszcze więcej pieniędzy i super ministra, czy po prostu uczciwych żołnierzy, którzy zrozumieli, że bycie żołnierzem to nie jest fucha za parę tysi, tylko misja. Że niestety nie będzie się mieszkało z żołnierskiej pensji w rezydencji, ale przeżyje się coś wyjątkowego. Po 10 latach się zwolni i pójdzie w świat szukać wyżej opłacanej pracy, otwierając kolejny rozdział w życiu. Jeżdżąc po Świecie spotykam wielu ludzi którzy byli w wojsku, żołnierzami zawodowymi, by po kilku, kilkunastu latach przejść do świata cywilnego, zachowując w sercach piękną przygodę i poświęcenie. Przykro mi było też słyszeć podczas tegorocznej Selekcji od, niestety wielu, obecnych i przyszłych żołnierzy, że motywem przyjazdu na Selekcje nie jest chęć przeżycia czegoś fajnego, sprawdzenia się, zmęczenia tylko "zahaczenia się w prawdziwym wojsku", zresztą jawnie pisali o tym w ankietach. Pomysł NSR, z małymi zmianami, jest zbawieniem dla Polskiej armii. Pozwala wydłużyć okres rekrutacji szeregowego, sprawdzić jego motywację, bo skoro już podczas PŁATNEGO miesiąca nie ma czasu na samodoskonalenie i żołnierz jest o 15:20 w "cywilkach", to marny będzie z niego żołnierz zawodowy i nie trzeba ryzykować 100k PLN pieniędzy podatników na 1,5 roczny kontrakt by się o tym przekonać. NSR wnosi do armii powiew świeżości, ludzi którzy nie muszą walczyć, o etat, których stać i mają jaja by powiedzieć prawdę, a nie ją ukrywać: "bo nie przedłużą kontraktu", "stary nie klepnie misji" itp. Jak, biedny minister ma cokolwiek zrobić, skoro w wojsku od lat w papierach jest "bez uwag", a pierwsze zdanie które usłyszałem rozpoczynając zawodową służbę było "nie melduj o problemach". Jak żołnierz, przyjdzie z problemem, to "starszy kolega" wita go: "ale jesteś nierozgarnięty, trzeba Tobie pomagać założyć majtki ?". Za to za wzór stawia się żołnierzy „cykniętych”, czyli takich co potrafią zrobić tak by w papierach się zgadzało. Podsumuje to hasłem: "Jedynym świętem żołnierza polskiego, jest święty spokój." Zostawmy ministra w spokoju, sami weźmy się do roboty i nie bójmy się ryzyka i panowie żołnierze, nie bójcie się stracić etatu. Lepiej żyć pełnią życia, niż udawać, że się żyje. Jesteśmy w końcu mężczyznami. Cyprian P.S. Dla jasności, oczywiście są żołnierz, i są ich tysiące którzy nie pasują do opisywanego stereotypu, jednak jest ich w całości bardzo mało i giną w morzu przeciętności. Co więcej ich entuzjazm jest szybko gaszony, więc z czasem przyjmują ulubione hasło mojej szkoły wojskowej "nie wychylaj się". |
|
|
![]() ![]() |