Problemy naszego wojska |
May 2 2010, 09:07 AM
Post
#1
|
|
Grupa: Root Admin |
Otwieram ten temat za względu na sporą ilość pytań dotyczących naszego wojska.
Problemem numer jeden w wojsku jest ,,rozmycie'' kompetencji i rozrost biurokracji co pośrednio powoduje brak decyzyjności na poszczególnych stanowiskach. |
|
|
May 11 2010, 09:15 PM
Post
#2
|
|
Grupa: Members |
A ktoś Ci już mówił, że masz odrobinę szowinistyczne poglądy? Jak byś mnie znał, to pewnie byś zdanie zmienił... Bezwzględny skurwiel ze mnie i psychicznie faceci miękną przy mnie, niestety. Ja nie mam sentymentów, instynktów macierzyńskich, czy innych damsko-sentymentalnych skłonności do fochów. Informuję Cię, że chcę dostać się do wojska i nie siedzieć na dupie, tylko zapieprzać. Jak na żołnierza przystało. I mało tego - interesują mnie TYLKO wojska specjalne. Nie boję się skakać ze spadochronu (już skakałam nie raz), nie mam lęku przed samotnością, wysokością, bólem, niewygodą. Mogę być brudna, zmęczona i jest mi z tym zajebiści "do twarzy". A takich cienkich bolków jak Ty to pełno wokół... Poza tym, ja Tobie niczego udowadniała nie będę. To już moja sprawa. Sama dla siebie jestem na szczęście autorytetem. Pozdro. Może kiedyś spotkamy się w dżungli. I wtedy to ty będziesz niestety kwiczał... nie ja. Faceci nie są do wojska stworzeni - za słabą mają psychę. Do tego trzeba mieć JAJA. Tak dla sprostowania maleńka to nie mam szowinistycznych poglądów,szanuje kobiety ale nie uważam że są mocniejsze psychicznie od facetów.I nie próbuj mi wmówić że tak nie jest bo to zawsze kobiety panikują pierwsze w ekstremalnych warunkach i do wszystkiego podchodzą emocjonalnie.A to że chcesz służyć w siłach specjalnych to nie jesteś sama ja też niczego innego nie pragnę a co do tej dżungli to pamiętaj że pewność siebie czasem może być zgubna.Nie wiem czy możesz mówić o mnie jako cienkim bolku nie znając nawet moich możliwości pozdrawiam panienke z jajami O... "zabolało"? Twoja reakcja to repetum na moją reakcję na Twój post. Ciekawe, prawda? Ale teraz, zu den Sachen selbst: po pierwsze, wypraszam sobie "maleńką". Tak możesz szafować do kobiet, które podchodzą do wszystkiego emocjonalnie, ale nie do mnie. Nie jestem Twoją zabaweczką, czy damskim "czasoumilaczem". Jak masz dziewczynę, to zachowaj takie odzywki dla niej. Oczywiście, zgodzę się, że nie powinnam używać dużego kwantyfikatora wypowiadając się odnośnie kobiet. Faktycznie, duża większość ma siano we łbie i traci zimną krew z byle powodu. Ja niestety (na szczęście) się do takich nie zaliczam. Warunki stresowe, ekstremalnie trudne są dla mnie mobilizujące. Nie mam strachu przed bólem, niewygodą. Nie przeraża mnie perspektywa śmierci w walce. Ponieważ nie mam najmniejszego zamiaru zakładać rodziny (nigdy nie miałam do tego pociągu, nadal nie mam i mieć nie będę, bo się nie nadaję ani na matkę ani na żonę), nie będę miała nic do stracenia w razie czego. Całe moje życie jest podporządkowane dyscyplinie, którą sama sobie narzucam. Od wielu lat uskuteczniam taki dryg, że pewnie byś się zdziwił. Nie jestem sentymentalna, do wszystkiego podchodzę z dystansem. Pewność siebie nigdy nie bywa zgubna jeśli jest w wysokim stopniu uświadomiona i kontrolowana. Nie chodzi tu o "ryzykanctwo", czy inny rodzaj "przeceniania swoich możliwości". Od tego jestem daleka. Ale też, należy budować w sobie zawsze taki gmach wartości, który jest powodem do dumy, który jest skałą nie do obalenia. Tylko to daje siłę do realizacji planów, nawet jeśli są, lub też wydają się być z gruntu nieprawdopodobne. |
|
|
May 12 2010, 08:19 AM
Post
#3
|
|
Grupa: Members |
O... "zabolało"? Twoja reakcja to repetum na moją reakcję na Twój post. Ciekawe, prawda? Ale teraz, zu den Sachen selbst: po pierwsze, wypraszam sobie "maleńką". Tak możesz szafować do kobiet, które podchodzą do wszystkiego emocjonalnie, ale nie do mnie. Nie jestem Twoją zabaweczką, czy damskim "czasoumilaczem". Jak masz dziewczynę, to zachowaj takie odzywki dla niej. Oczywiście, zgodzę się, że nie powinnam używać dużego kwantyfikatora wypowiadając się odnośnie kobiet. Faktycznie, duża większość ma siano we łbie i traci zimną krew z byle powodu. Ja niestety (na szczęście) się do takich nie zaliczam. Warunki stresowe, ekstremalnie trudne są dla mnie mobilizujące. Nie mam strachu przed bólem, niewygodą. Nie przeraża mnie perspektywa śmierci w walce. Ponieważ nie mam najmniejszego zamiaru zakładać rodziny (nigdy nie miałam do tego pociągu, nadal nie mam i mieć nie będę, bo się nie nadaję ani na matkę ani na żonę), nie będę miała nic do stracenia w razie czego. Całe moje życie jest podporządkowane dyscyplinie, którą sama sobie narzucam. Od wielu lat uskuteczniam taki dryg, że pewnie byś się zdziwił. Nie jestem sentymentalna, do wszystkiego podchodzę z dystansem. Pewność siebie nigdy nie bywa zgubna jeśli jest w wysokim stopniu uświadomiona i kontrolowana. Nie chodzi tu o "ryzykanctwo", czy inny rodzaj "przeceniania swoich możliwości". Od tego jestem daleka. Ale też, należy budować w sobie zawsze taki gmach wartości, który jest powodem do dumy, który jest skałą nie do obalenia. Tylko to daje siłę do realizacji planów, nawet jeśli są, lub też wydają się być z gruntu nieprawdopodobne. Zastanawia mnie jak osoba, która studiowała psychologię może się w ten sposób wypowiadać? Za wszelką cenę starasz się zrobić z siebie maszynę "wypraną" ze wszystkich uczuć. Każdy odczuwa lęk przed bólem,chłodem,głodem,czy śmiercią i nie ma w tym nic niestosownego. Jeżeli ktoś mówi,że nie odczuwa lęku, to znaczy,że nie zrozumiał sytuacji. Fajne jest również to,że chcesz pokazać wszystkim,że kobiety są lepsze od mężczyzn,ale jednocześnie odcinasz się od tego,że jesteś kobietą - to w takim razie kim jesteś, skoro według ciebie mężczyźni, to "bezjajeczne" cioty,a kobiety zidiociałe panikary.Szczerze też współczuję twojemu facetowi,że nie jesteś uczuciowa i od czasu do czasu nie można pieszczotliwie nazwać cię "maleńka". Niby do niczego nie podchodzisz emocjonalnie i do wszystkiego masz ogromny dystans, a twoje posty pełne są złości i agresji.Ponadto psycholog, który twierdzi,że sam dla siebie jest autorytetem,to porażka. Co do kwestii związanych z wojskiem,to masz trochę skrzywiony obraz tego na czym tak naprawdę polega praca żołnierza. Kiedyś któryś pan z Gromu (nie pamiętam który) powiedział,że jeżeli ktoś niczego się nie boi, to nie nadaje się do wojska,bo taki człowiek jest nieprzewidywalny w swoim postępowaniu. |
|
|